środa, 28 sierpnia 2013

Nareszcie coś dla chłopców

Pisze z tarasu, jest taka piekna pogoda :)Nie chce sie siedziec w domu, a nawet nie nalezy, mam nadzieje ze caly przyszly miesiac bedzie tak cieply.
 Nie chce jeszcze jesieni, nie chce kupowac wrzosow na nie przyjdzie czas, choc powiem Wam ze wczoraj w kwiaciarni wolaly do mnie takie piekne okazy "wez mnie ze soba". Ale ja nie chce jej  jeszcze zapraszac na taras. Chce cieszyc sie latem :)
 Czy u Was dzis tez tak pieknie?

Tytul posta mowi wszystko :)
Nareszce powstal patchwork dla chlopca.
Pewnie predko bym sie za taki nie wziela, gdyby nie zamowienie.


Patchwork mial byc w niebieskosciach, bezach z odrobina miety, z imieniem oraz z lwem.
Wlasnie za lwika balam sie najbardziej brac, ale ostateczna wersja fajnie wyszla, mysle ze jeszcze nie raz sie pojawi.



Tak wyglada w calej okazalosci, do kompletu podusia.
Wiem ze bardzo sie spodobal, i podobno na zywo jest jeszcze piekniejszy niz na zdjeciach, to slowa klientki :))))



Ten komplet ponizej stworzylam dla blogowej kolezanki :) i jej synka, ktory niebawem przyjdzie na swiat.
Kamilko zycze powodzenia, i trzymam kciuki!


Mialo byc bardzo spokojnie, w bieli z kropla kremu.
Zdecydowalysmy ze tylko wierzchnia falbanka bedzie kremowa.
Mi chyba najbardziej podobaja sie takie wlasnie delikatnie zestawienia.



Oczywiscie u Kamili mozecie zobaczyc wiecej zdjec w docelowym miejscu :)


Ochraniacz do łóżeczka


Becik/rozek


No i moich obrazkow pamiatkowych nie moze zabraknac :)
Tym razem  z okazji roczku.


Nowość to tort :) z jedna świeczuszka.



Goraco pozdrawiam i sciskam
Atena
ps: dziekuje za komentarze pod ostatnim postem, nie mialam pojecia ze moje nogi zrobia takie zamieszanie hihi, myslalam ze to kosz z kwiatami przyciagnie wieksza uwage :) a jednak ...

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Jeszcze chwilke powspominam nasz urlop w Polsce:)
Ale obiecuje ze od nastepnego posta beda nowosci (cos dla chlopcow)
Taki byl udany ze wciaz wracam do zdjec a napstrykalam ich troche, najwiecej oczywiscie w ogrodzie.

To zdjecie akurat jest autorstwa mojego meza, ja w mojej ukochanej spódniczce ;))) 
To lato bylo falbankowo- koronkowe.
 

A ze temperatury rozpieszczaly niesamowicie, to basen przydal sie.
Zwlaszcza pewnej niedzieli gdy temp. powietrza osiagnela 37 stopni, zreszta wody nie byla wcale mniejsza.
:)


Posadzilam ogromne biale hortensje, pieknie wygladaly, ale za to te w Niemczech uschly (trudno sie dziwic po 3 tygodniach nie podlewania)  po powrocie nic kompletnie z nich nie zostalo :( 
I te w pl. pewnie taki sam los spotkal.


Na tarasie spedzilam wiele czasu, udalo mi sie przeczytac 3 ksiazki, jupi!!!  Ktore od dawna czekaly na taki przyjemny wolny czas.














A tu przedstawiam Wam nasz nowy ogrodowy paviln.
Przepiekna konstrukcje stworzyl nasz znajomy artysta kowal.


Ja natomiast musialam postarac sie o zadaszenie.
 Sporo z mezem myslelismy jak najlepiej bedzie wygladal.
Zwykle przy pavilonach dach jest nakladany od gory, my zdecydowalismy ze bedzie podwieszony od dolu.
I musze przyznac ze byla to idealna decyzja.


Poszlo prawie 10 metorw markizowego materialu, jest nieprzemakalny i bardzo dobrze chroni przed sloncem.
Tylko z szyciem bylo gorzej bo tkanina ciezka, dosyc gruba, a splot bardzo gesty.
Czasem maszyna  miala trudnosci z przeszyciem,  zwlaszcza przy doszywaniu tasiemek, ktore uszylam z tego samego materialu.
Koniec, koncow udalo sie, a szylam troche na oko bo tu w Niemczech i nie mialam mozliwosci np. przymierzyc do konstrukcji.
Zastanawiam sie jeszcze nad lekkimi, przezroczystymi firanami w kazdym rogu???
 Musze cos uszyc i nastepnym razem zobacze czy bedzie pasowac.






Ok, to tyle z naszej slaskiej wsi.
Sciskam Was i do nastepnego razu.
Atena

piątek, 9 sierpnia 2013

Wiedeń

Czesc dziewczyny!

Jestem,wrocilam.
To chyba najdluzsza moja blgowa przerwa -miesiac, nie ma co gadac stesknilam sie.
Ciesze sie ze nareszcie tu jestem.

Nasz urlop udal sie pod kazdym wzgledem, po pierwsze pogoda dopisala, przed wyjazdem wszystkie zyczylyscie wspanialej pogody i udalo sie :)
  Zwiedzilismy ciekawe miejsca, odpoczelismy i naladowalismy baterie.
Pierwszym naszym przystankim bylo Drezno i TU mozecie zobaczyc zdjecia, wspaniale miasto!
Targ staroci ogromny, spektakularnych zakupow nie zrobilam ale warto bylo poogladac.

Tydzien pozniej wyruszylismy do Wiednia.
Wszystkie zdjecia ponizej sa wlasnie stamtad.

Miasto zaskoczylo mnie bardzo pozytywnie, przepiekna architektura, przyjazni ludzie wszedzie pozdrawiajacy sie pieknymi slowami Grüß Gott (Szczesc Boze)
Bylam w ciaglym zachwycie, za kazdym zakretem, rogiem czekala imponujaca budowla, kamienica, fontanna.
I nawet temperwtura 33 stopni nie przeszkadzala ;)
 Zatem zaraszam Was na spacer uliczkani Wiednia, w ktorym ja jestem zakochana!







Niezwykle interesujace witryny sklepow, wciaz przykuwaly moja uwage.



St. Stephen's Cathedral

















Wczesny poranek to moja ulubiona pora dnia.
Sniadanie w takim ogrodku hotelowym to byla czysta przyjemnosc, szerokie korony drzew rzucaly przyjemny cien i chlod, stare ceglaste mury na nich ogromne polacie bluszczu, piekna oprawa najwazniejszego posilku dnia.
Fajnie tak powspominac :)




Nie mielismy konkretnie sprecyzowanej listy co chcielibysmy zobaczyc, jak dla mnie  takie spisy "co trzeba zobaczyc" nie zdaja egzaminu, wole poszwedac sie po miescie bez pospiechu w spokoju najlepiej bocznymi uliczkami.
A widzac grupy turystow doslownie biegnacych za przewodnikiem w neonowej czapce lub z choragiewka,  myslalm sobie, ja tak bym nie chciala.
Po sniadaniu, znalazlam w hotelowym holu stojak z pocztowkami, piekny palac zachecal aby go odwiedzic. Po szreszym przegladnieciu zdecydowalismy, ze wybierzemy sie metrem wlasnie do Palacu Schönbrunn.
Specjalnie wysiedlismy stacje dalej aby  przejsc palacowymi ogrodami.



    
Zdjecia nie oddaja tych zachwycajacych widokow, ja nic tylko wzdychalam  :)
 Bylo pieknie, mam nadzieje tam kiedys wrocic.









 Pozdrawiam
Ciekawi mnie co u Was dzialo sie przez ten czas, zatem zaraz wpadam z wizyta.
Atena